Pewnego
wieczoru przy piwku naszła mnie ze szwagrem wena na rozmowę
o naturze człowieka. Taki luźny temat przy procentach :) Każde z nas obstawiało inaczej…ja, że człowiek jest z natury dobry,
szwagier przeciwnie.
Trudno oczywiście jednoznacznie wypowiedzieć
się w tym temacie, nie mówiąc już o tym, że można by o nim napisać parę
tomów, a ja porywam się jedynie na krótki post. Sprawa nie jest w pełni rozstrzygnięta
do dziś, choć przeprowadzono wiele badań…psychologicznych, społecznych,
antropologicznych, ewolucyjnych, neurobiologicznych itd. Temat mnie ciekawi,
więc wciąż sięgam po nowe pozycje w tym obszarze.
Człowiek przesiąknięty codziennymi
wiadomościami o wojnach, zabójstwach, gwałtach i ogłupiającymi niekiedy programami typu
zdrady, policyjne zagadki itp., może mieć wrażenie, że
istota ludzka to jednak twór z natury zły…że zło czynić jest mu dużo łatwiej.
Abstrahuję już oczywiście od samych definicji zła i dobra. Każdy chyba mniej
więcej czuje i wie, jakie działanie której granicy jest bliższe (na pewnym poziomie ogólności
dotyczy to każdej kultury). Pojęcia takie pozostają w
ścisłym związku z moralnością, która z kolei nie istnieje poza społeczeństwem, grupą, wspólnotą.
To twór, który wyewoluował, bo żyjemy w stadzie, bo przetrwaliśmy dzięki
łączeniu się w grupy.
Moralność
nie jest absolutnie wytworem naszych genów; nie ma genu moralności. Ona jest
tworem kulturowym odnoszącym się jedynie do ludzi (choć istnieją częściowe
podstawy ku temu, by sądzić, że moralność może także w pewnym sensie i stopniu
odnosić się do działań naszych najbliższych krewnych, czyli małp
człekokształtnych – to jednak kolejny szeroki temat związany między innymi z
teorią umysłu). Normy moralne są rezultatem zinternalizowanych interakcji z
innymi ludźmi, a elementami budulcowymi moralności są empatia i wzajemność.
Skupię
się zatem ogólnikowo i skrótowo na tym, co może świadczyć o tym, że człowiek
jest z natury dobry. Dotknę tylko tej części, bo do niej jest mi chyba i mimo
wszystko nieco bliżej. Część punktów będzie dość intuicyjna, część poparta
mniej lub bardziej przekonywującymi danymi z najróżniejszych badań.
1)
Z
filozoficznego punktu widzenia, człowiek jest istotą, którego bardziej pociąga
dramat, który ‘tęskni’ za dramatem. Jak twierdzi Erich Fromm „ludzi spragnionych
dramatu przyciąga możliwość pierwotnej konfrontacji z życiem i śmiercią,
przełamującej schematy codziennego doświadczenia” (cytat z „Rewolucja
nadziei”). Dramat przyciąga, pobudza, niepokoi, natomiast dobro, szlachetność
jawi się raczej, jako coś bardziej naturalnego, normalnego i zdrowego;
2)
Badania
nad półrocznymi dziećmi dowiodły, że potrafią one rozpoznać dobre i złe działania,
że obdarzają sympatią jedynie pozytywnych bohaterów;
3)
Ewolucjoniści
twierdzą, że altruistyczne zachowania pomagały nam przetrwać. Impuls, by
pomagać innym zwiększał szanse naszego przetrwania. Znanych jest mnóstwo
przypadków, kiedy pomagamy wcale nie oczekując wzajemności. Takie obserwacje
zatwierdzono nawet u małp człekokształtnych. Oczywiście 100% pewności nie ma,
ale długoletnie obserwacje oraz sytuacje, w jakich odbywały się tego typu akty,
z dużym prawdopodobieństwem wskazują na to, że nawet małpy człekokształtne
zdolne są do działań altruistycznych (np. małpa, która pomaga ptakowi
odlecieć).
4)
Badania
neurobiologiczne wskazują, że altruizm odznacza się tak samo instynktownym
charakterem jak agresja, strach, czy pożądanie. Aktywny jest ten sam obszar w
mózgu;
5)
Badania
wskazują również, że zachowania bezinteresowne (choć oczywiście ciężko
stwierdzić, że takowe istnieją w 100% - na ogół minimalną nagrodą za takie
„bezinteresowne” działanie jest nasze lepsze samopoczucie) uaktywniają w mózgu
ośrodek nagrody (ten sam, który uaktywnia się kiedy otrzymujemy wypłatę, zjemy
coś smacznego). Neuronalne centra przyjemności reagują także, kiedy
obserwujemy, czy współodczuwamy przyjemność, która dotyczy innych osób;
6)
Obserwacje
skurczy mięśni twarzy wskazują na to, iż empatia jest niewolicjonalnym,
rutynowym procesem. Obserwowanie czyjegoś obrzydzenia, czy bólu bardzo
przypomina odczuwanie tych emocji przez nas samych;
Oczywiście „dowodów” na dobrą naturę człowieka znajdzie się
jeszcze minimum kilka, a naturalny instynkt rywalizacji, czy skupienie się na
własnym dobru wcale jej jeszcze nie przekreśla. Myślę jednak, że warto tematem
zająć się jeszcze szerzej – czyli zastanowić się nad ewolucją moralności, nad
kondycją psychiczną i emocjonalną współczesnego człowieka.
Czasem można bowiem
odnieść silne wrażenie, że doświadczamy pewnego regresu, że zatracamy ową naturalną,
dobrą naturę, odcinamy korzenie….że nieumiejętne wykorzystanie naszego
umysłu, naszych zdolności do wyobraźni, abstrakcji, rozumowania sprawia, że zubożamy
nasze naturalne umiejętności (np. umiejętność życia w zgodzie z naturą,
umiejętność harmonijnego funkcjonowania w grupie, umiejętność do efektywnego
działania w oparciu o zrównoważenie intuicji, emocji i instynktów z rozumem,
intelektem itp. itd.). Nasza kondycja psychiczna staje się coraz bardziej
narcystyczna, egocentryczna, zwyczajnie niezdrowa. Kultura, nieodpowiednie
wychowanie tworzą wiele różnego rodzaju patologii, czy odchyleń od ogólnie
przyjętej normy (myślę, że jesteśmy w stanie określić jaki zbiór zachowań
człowieka, jaka jego postawa wobec życia mieści się w ramach ‘zdrowego’ – tutaj
znów odeślę zainteresowanych do Ericha Fromma „Patologia normalności”, „Rewolucja
nadziei”). Indywidualizacja i coraz częstsze odrywanie się od bliskiego
funkcjonowania w grupie, choćby najmniejszej, jaką jest rodzina, może prowadzić
do różnego rodzaju zubożeń. Kiedy nie potrafimy zachować równowagi pomiędzy
rozumem, a emocjami, kiedy nasze działania pozbawione są wyobraźni, albo
perspektywicznego myślenia lub kiedy nie potrafimy kontrolować swoich emocji
zaczynają się dziać niepokojące rzeczy. Nie wiem, dokąd zmierzamy, ale mam
poczucie, że zbyt często i zbyt łatwo przychodzi nam urywanie wszelakich więzi
– czy to więzi z naturą, czy więzi rodzinnych, przyjacielskich. Pewnie jeszcze
do tematu kiedyś powrócę…
/przy okazji polecam lektury: „Nowa historia ewolucji
człowieka” Robin Dunbar, „Rewolucja nadziei” Erich Fromm, „Małpy i
filozofowie”Frans de Waal/
Ciekawe rozważania, ale podobne do pytania: co było pierwszej - jajko czy kura?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie człowiek jest istotą plastyczną - ewolucja wyposażyła nas w szereg cech, które potencjalnie możemy rozwinąć, ale nie musimy. Dzieje się tak w zależności od otoczenia i tego, co nas spotyka. Zwykłe mechanizmy przystosowawcze. Pewnie jako rasa nie jesteśmy ani dobrzy ani źli z założenia - wszystko zależy od tego, jakie doświadczenia nas spotkają i które mechanizmy przystosowawcze zostaną uruchomione.
Może Ciebie spotkały inne doświadczenia niż szwagra i dlatego dostrzeganie inne fragmenty rzeczywistości?
nie wiem jeszcze, czy przemawia do mnie neutralność...Osoba zdrowa, z chęcią życia emanuje raczej pozytywnym 'Ausstrahlung' :) to, że w rożnych sytuacjach różnie reagujemy, jeszcze chyba nie przeświadcza o neutralności. I nie chodzi tylko o same cechy, ale o pewnego rodzaju skłonności chemicznej, psychicznej i emocjonalnej organizmu w reakcji na zło i dobro. Może za parę set tysięcy lat wyewoluujemy na neutralnych :) swoją drogą wciąż jeszcze mało wiem na ten temat, parę lektur nadal przede mną...
OdpowiedzUsuńa szwagier pewnie z linii neandertalczyków jest, pewnie dlatego widzi kwestię natury ludzkiej w czarnych barwach ;)))