Krok każdy dudniący,
Drży ziemia i nieboskłon drży,
Wiruje wiatr, co miesza już
z przeszłością przyszłość.
Wydaje się bliski,
znów bliski i trwożący,
punkt w czasie kolejnych dziejów
z nieodrobionej i wspólnej lekcji.
W nieoczywisty niby sposób,
małe sygnały niewielkich napięć...
Jakoś inaczej jest, inaczej...
jeszcze nie obłęd, lecz też już nie pokój.
Z dwóch stron hasła, z dwóch wartości,
rozdarć morze, rozchwiań góry,
odłamki tylko gasnących zgód
i z zaszłości krwotok, i z praczasów ból.
Antropocen miesza myśli ludzkich głów,
co niespójnie z niczym
kroczą wprzód, wciąż wprzód,
by niechlubnie koniec złożyć
u swych własnych, zdartych stóp.